Oni też studiowali na UMCS!
Magdalena Drwal | opublikowano |
Krzysztof Żuk – prezydent Miasta Lublin
Jednym z ważniejszych etapów życia jest czas, w którym młodzi ludzie decydują o wyborze uczelni wyższej. Właściwie wybrane studia otwierają możliwości, które w późniejszym czasie składają się na udane życie w zgodzie z własnymi pasjami, sukces zawodowy czy finansowy. Dlatego mogę z przekonaniem powiedzieć, że UMCS nie tylko zapewnił mi dobre wykształcenie, ale przede wszystkim ukształtował mnie zawodowo.
Uczelnia dawała możliwość udziału w licznych konferencjach, debatach i projektach badawczych. Dzięki wiedzy, zdobytemu doświadczeniu i zaangażowaniu w pracę na rzecz rozwoju samorządów uczestniczyłem w procesie przygotowywania i realizacji programów reform, składających się na transformację ustrojową w latach 90. Pamiętam towarzyszące nam wtedy emocje, entuzjazm oraz nadzieję na lepsze jutro. Wraz z reformą samorządową uzyskaliśmy samodzielność i mogliśmy decydować o tym, jaki kierunek rozwoju miast wybierzemy.
Cennym doświadczeniem podczas studiów była też działalność w kole naukowym i współpraca ze środowiskami studenckimi innych lubelskich uczelni. Z dużym sentymentem wspominam również czas spędzony w Chatce Żaka, wtedy centrum kultury studenckiej. Odbywało się tam mnóstwo koncertów i innych wydarzeń, które wypełniały zwłaszcza wieczory i weekendy. To także niezapomniane spotkania w Dyskusyjnym Klubie Filmowym „Bariera” kierowanym przez Piotra Kotowskiego i możliwość obejrzenia ambitnych filmów niedostępnych wtedy dla widzów w kinach.
Dziś Lublin jest Europejską Stolicą Młodzieży. Wspólnie z młodymi ludźmi pracujemy nad tym, by stał się miastem, z którym warto związać swoją przyszłość.
Swoją karierę związałam z AZS UMCS w 2020 r. i wtedy też rozpoczęłam studia na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne. Było to dla mnie w pewnym sensie spore wyzwanie. Z jednej strony liczne treningi, zgrupowania i przygotowania do wielu mistrzowskich imprez, z drugiej edukacja, co by nie mówić, na dość wymagającym kierunku.
Na pewno pomogło mi to, że należałam do programu Narodowej Reprezentacji Akademickiej. Dzięki temu mogłam jednocześnie trzymać wysoką formę na bieżni, ale też edukować się na kierunku, który mnie bardzo interesował. Przez dwa lata nauczyłam się wielu nowych rzeczy i poznałam fantastycznych ludzi. Swoich wykładowców wspominam bardzo dobrze. Zdarzało się, że na zgrupowanie zabierałam strój sportowy, a pod nim znajdował się Kodeks Postępowania Karnego.
Śmieję się, że dwie najtrudniejsze rzeczy mam już za sobą, czyli start w finale igrzysk olimpijskich i obronę pracy magisterskiej. Co ciekawe, większy stres wiązał się z obroną, bo w przeciwieństwie do startu w Tokio nie wiedziałam, co mnie czeka. Na szczęście skończyło się tylko na niepotrzebnym stresie. Chociaż ten rozdział w mojej edukacji już zakończyłam, to cieszę się, że mogłam należeć do tak fantastycznej społeczności akademickiej.
Hirek Wrona – DJ, dziennikarz, wykładowca akademicki
Jedno ze wspomnień, którym chciałbym się podzielić, związane jest z nieżyjącym już prof. Mieczysławem Sawczukiem. Zdawałem u niego egzamin z procedury cywilnej. Profesor jako jedyny dostrzegł, że potrafiłem wiązać ze sobą logicznie fakty. Podczas egzaminu nie znałem odpowiedzi na jedno z pytań. Poprosiłem o kodeks, powiązałem fakty, odpowiedziałem i wybrnąłem. Profesor był zadowolony z mojej odpowiedzi. Chyba utkwiło mu to w pamięci, bo po wielu latach, kiedy to ja wygłaszałem wykład na UMCS o własności intelektualnej, sam na niego przyszedł. Była to dla mnie wielka nagroda, jedna z największych w życiu. Ten moment zmobilizował mnie do podjęcia dalszej edukacji.
Czas wolny od nauki spędzałem w Radiu Centrum, funkcjonującym w Akademickim Centrum Kultury i Mediów UMCS Chatka Żaka oraz u mojej sympatii, późniejszej żony. Dopiero po ukończeniu studiów zająłem się pracą naukową i dziś jestem wykładowcą na czterech uczelniach.
Wracając do wspomnień związanych z Radiem Centrum, to w czasach moich studiów szefem redakcji muzycznej był Dariusz Michał Malinowski, a moim kolegą z redakcji – Jarek Łataś. Na praktyki do Programu Trzeciego Polskiego Radia miał jechać Jarek, ale coś się wydarzyło i nie pojechał. Potem miał wybrać się tam Dariusz, ale i jemu się nie udało, więc pojechałem ja i zacząłem współpracować z „Trójką”. Efektem tego jest nie tylko moja praca w tym radiu, ale również przyjaźń z nimi, która przetrwała 40 lat.
Uważam, że UMCS to znakomite miejsce, bardzo dobry uniwersytet. Uwielbiam Lublin, który jest miastem pięknym, pełnym dobrych ludzi. Na Lubelszczyźnie mam dom, w którym docelowo zamierzamy z żoną osiąść na stałe, więc nadal jestem związany z tym regionem.
Paulina Maziarz – miss Polski 2016
Jestem absolwentką studiów na kierunku administracja. Ten czas wspominam bardzo dobrze i jeśli miałabym wybierać jeszcze raz uczelnię, ponownie wybrałabym Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Wykładowcy podchodzili do studenta indywidualnie, byli bardzo życzliwi i potrafili przekazać wiedzę w interesujący sposób. Na zajęciach panowała przyjazna i miła atmosfera, co sprawiało, że studenci z chęcią w nich uczestniczyli. Uczelnia stawia nie tylko na wiedzę, ale także na umiejętności praktyczne.
Jako osoba, która ukończyła już studia, szczerze mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa, iż mogłam studiować na UMCS i często z tęsknotą i łezką w oku wracam myślami do tamtego pięknego czasu. Na uczelni poznałam wielu niesamowitych ludzi, których będę pamiętała i wspominała do końca życia.
Po wygranej w konkursie Miss Polski 2016 dostałam duże wsparcie ze strony władz uniwersytetu, za co bardzo dziękuję. Pomimo licznych wyjazdów i pracy związanej ze zdobytą koroną dalej studiowałam. Nie było łatwo pogodzić wszystkie obowiązki, ale jestem zdania, że dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć sukces i wymarzone cele.
Studia na UMCS dały mi przede wszystkim wyższe wykształcenie I stopnia i fundament do wymarzonej pracy w administracji. Obecnie pracuję w Urzędzie Miejskim w Zwoleniu oraz w modelingu. Z całego serca polecam UMCS.
Fot. Facebook Miss Polski
Marcin Smolik – dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej
Studia na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej wspominam bardzo dobrze. Studiowałem anglistykę, która już wtedy cieszyła się świetną opinią. Mogłem pójść na studia na dowolny uniwersytet, ponieważ byłem laureatem olimpiady, ale właśnie ze względu na renomę tego kierunku wybrałem UMCS.
Ta lubelska uczelnia, dla mnie jako wówczas młodego człowieka z dosyć małej miejscowości, łączyła dwie ważne rzeczy. Pierwszą z nich była wysoka jakość kształcenia – anglistyka należała do najlepszych w Polsce. Natomiast drugą – przyjazne warunki funkcjonowania. Studiowanie w większym mieście, takim jak np. Warszawa czy Poznań, nie było dla mnie zachęcającą perspektywą. W Lublinie są niższe koszty życia, bardziej dopasowane do studenta. Z tych względów był to dla mnie wybór optymalny. I nie zawiodłem się nim. Powiem więcej, po studiach przez kilkanaście lat pracowałem na UMCS, co także było to dla mnie ważnym doświadczeniem zawodowym.
Adriana Błachowicz – pracownica NASA Jet Propulsion Laboratory
Studia biotechnologiczne na UMCS były dla mnie nie tylko czasem nauki, ale również przygodą, która zawsze będzie wywoływała uśmiech na mojej twarzy. To był czas trudnych egzaminów, ale jednocześnie wieczornych wypadów na miasto z nowymi przyjaciółmi. Na uniwersytecie poznałam osoby, które otworzyły mi oczy na niesamowite możliwości, jakie daje biotechnologia. Dzięki temu teraz pracuję w NASA Jet Propulsion Laboratory. Oczywiście nie było łatwo – musiałam dużo się uczyć, ale zdobyłam wiedzę, która wyposażyła mnie w przydatne umiejętności.
Na studiach poznałam także wiele wartościowych osób, które pomimo upływu lat i dzielących nas kilometrów pozostają moimi bliskimi przyjaciółmi. W końcu, kiedy łączymy naukę z przygodą i nawiązywaniem przyjaźni, nie tylko zdobywamy wiedzę, ale też tworzymy wspomnienia, które pozostają z nami przez całe życie.
Piotr Kuśmierzak – reporter, dziennikarz Polsatu
Gdy zamykam oczy i wracam myślami do czasów studiowania filologii polskiej na UMCS, od razu czuję zapach książek w „Starym Humaniku”. Słyszę szelest przewracanych kartek i gwar na uczelnianych korytarzach. Widzę zaspane oczy, wystające znad kubków z kawą. Lubię wracać do tamtych czasów. Niewielu z nas mówiło, że studiuje filologię polską, raczej używaliśmy określeń: polonistyka albo „polokokta”. Wtedy wszystko było beztroskie, lekkie i bardzo proste.
Studiowanie to najpiękniejszy czas w moim życiu, pełen niezapomnianych chwil, wrażeń, emocji i przyjaźni. Potrafiliśmy do późnej nocy na imprezie rozmawiać o metafizyce Witkacego
Nie wiem jak inni, ale ja dopiero na studiach zrozumiałem i poczułem, że jestem dorosły. Wyprowadziłem się z domu, stałem się samodzielny, dojrzewałem z każdym dniem. Utwierdzałem się w tym, że idę właściwą drogą.
Studia miały ogromny wpływ na to, jak potoczyło się moje życie. Od początku wiedziałem, że chcę zostać dziennikarzem, a nie nauczycielem, ale drogę do tego zawodu chciałem pokonać przez polonistykę. Może dlatego, że uwielbiam książki. Moi wykładowcy na filologii polskiej dzielili się swoją mądrością, uczyli, jak unikać błędów językowych, dbali o staranność wypowiedzi, pomogli uwierzyć w siebie, poszerzać horyzonty i rozwinąć skrzydła. Bez wiedzy zdobytej na UMCS nie byłbym dziś tą samą osobą.
W specjalnym numerze „Wiadomości Uniwersyteckich” skierowanym do kandydatów na studia zapoznacie się ze wspomnieniami naszych wyjątkowych absolwentów związanymi z czasem ich studiowania. Zapraszamy do lektury.