Szkoły Doktorskie z perspektywy młodych naukowców
Magdalena Drwal | opublikowano |
Od 2019 r. w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej funkcjonują trzy Szkoły Doktorskie: Nauk Humanistycznych, Nauk Społecznych oraz Nauk Ścisłych i Przyrodniczych. Zapewniają kształcenie zgodne ze standardami współczesnej nauki, dostosowane do wymogów naszej Uczelni oraz jej otoczenia społeczno-gospodarczego. Każda z tych szkół ma swoją specyfikę, różni je m.in. przebieg procesu rekrutacyjnego i charakter prowadzonych zajęć.
Jak zatem wygląda kształcenie w Szkołach Doktorskich UMCS? Najwięcej na ten temat mogą powiedzieć nam sami doktoranci. Młodzi naukowcy opowiadają w nim o tym, dlaczego warto studiować w Szkołach Doktorskich UMCS oraz wyjaśniają, na czym polega taka forma kształcenia i jak wygląda proces rekrutacyjny. Ich relacje i opinie opierają się na własnych doświadczeniach. Z doktorantami: Jagodą Prucnal, Patrycją Palichleb, Michałem Sułkiem i Maciejem Wodzińskim rozmawiała Magdalena Cichocka
Na początku bardzo proszę, aby każde z Was opowiedziało coś o sobie, jaką szkołę i dyscyplinę naukową reprezentuje.
Jagoda Prucnal: Reprezentuję Szkołę Doktorską Nauk Humanistycznych, dyscyplina: sztuki muzyczne. Z zawodu i wykształcenia jestem skrzypaczką, ukończyłam z wyróżnieniem Akademię Muzyczną w Krakowie w klasie prof. dr h.c. Kai Danczowskiej oraz studia podyplomowe z zakresu kameralistyki w Universität für Musik und darstellende Kunst w Wiedniu. Na co dzień współtworzę zespół Bohema Trio (Anna Prucnal – skrzypce oraz Jacek Podgórski – wiolonczela), z którym realizuję różne projekty artystyczne.
Maciej Wodziński: Jestem uczestnikiem Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych (niedługo ma nastąpić zmiana nazwy na bardziej egalitarną). Piszę doktorat z filozofii, jednocześnie realizując ministerialny grant badawczy dotyczący tego, jak postrzegamy osoby w spektrum autyzmu i z jakimi konsekwencjami może się to wiązać.
Patrycja Palichleb: Reprezentuję Szkołę Doktorską Nauk Społecznych. Swoją rozprawę doktorską przygotowuję w dyscyplinie nauk prawnych – w centrum moich zainteresowań naukowych leży prawo karne materialne. Dziedzina ta jest mi bliska od czasu studiów magisterskich, które ukończyłam na Uniwersytecie Jagiellońskim. Już wówczas przyjeżdżałam na UMCS na konferencje naukowe, które bardzo dobrze wspominam. Kiedyś interesowałam się także prawem konstytucyjnym, obecnie natomiast pasjonuje mnie wszystko, co związane jest z socjologią prawa i obszarem nauk penalnych.
Michał Sułek: Jestem doktorantem w Szkole Doktorskiej Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, dyscyplina: nauki biologiczne. Ukończyłem biotechnologię na naszym Uniwersytecie. Od czasu studiów II stopnia jestem związany z Katedrą Immunobiologii, gdzie obecnie prowadzę badania do pracy doktorskiej.
Dlaczego zdecydowaliście się rozpocząć studia doktoranckie? Decyzja ta została podjęta pod wpływem impulsu, czy może wiązała się z długimi przemyśleniami?
M.W.: Była to decyzja przemyślana, ściśle skorelowana z moimi zainteresowaniami i sytuacją życiową, w jakiej się znajdowałem.
M.S.: W moim przypadku fascynacja światem akademickim przyszła bardzo szybko i systematycznie wzrastała. Od drugiego roku studiów zacząłem angażować się w działalność organizacji studenckich i brałem czynny udział w wydarzeniach promujących naukę, co jeszcze bardziej umocniło we mnie chęć kontynuowania naukowej przygody. Ostateczna decyzja zapadła na początku piątego roku studiów – wtedy zintensyfikowałem wysiłki mające na celu pomyślne przejście rekrutacji do Szkoły Doktorskiej.
J.P.: Decyzja ta wiązała się z długimi przemyśleniami i przygotowaniami. Przedmiotem moich zainteresowań są Tria smyczkowe g-moll oraz A-dur Karola Lipińskiego, zaś głównym celem jest wydanie źródłowo-krytyczne partytur z głosami wraz z opisem w Polskim Wydawnictwie Muzycznym. Pomysł na temat zrodził się dzięki pracy w Bohema Trio. Chcąc poszerzyć nasz polski repertuar klasyczny, przeprowadziliśmy kwerendę dostępnych utworów na dwoje skrzypiec i wiolonczelę. W ten sposób natrafiłam na wspaniałe Tria Lipińskiego, które niemal od 200 lat pozostają w pierwodruku. Okazało się, że zainteresowały się nimi już dwa zespoły, czego owocem są wydane płyty. Jednak brak spójnego wydania wydłuża i utrudnia pracę każdemu wykonawcy, a nawet może stać się powodem braku zainteresowania utworami. Stąd pomysł na moją dysertację doktorską.
P.P.: Mówiąc żartobliwie, już od początku studiów magisterskich z zazdrością patrzyłam na studentów z niebieskimi legitymacjami. Studia doktoranckie kojarzyły mi się z pewnym prestiżem, z zagłębianiem się w określone dziedziny wiedzy „jeszcze bardziej”. Chętnie występowałam publicznie i brałam udział w różnych konferencjach naukowych, zawsze też miałam świetne oceny. Dlatego w pewnym momencie stwierdziłam, że kariera naukowa to coś dla mnie.
UMCS wybrałam nieprzypadkowo. Wiedziałam, że są tu świetni karniści, których publikacje poznałam podczas studiów magisterskich. Poza tym pochodzę z okolic Lublina i w tym mieście czuję się najlepiej. W związku z tym, że rekrutacja na UMCS rozpoczynała się wtedy wcześniej niż w innych szkołach doktorskich, bardzo szybko podjęłam decyzję o złożeniu tutaj dokumentów.
Na czym polega proces rekrutacyjny? Jakie wymagania należy spełnić, aby zostać doktorantem?
M.W.: W moim przypadku rekrutacja odbywała się nieco mniej standardowym trybem, ponieważ kształcenie w Szkole Doktorskiej rozpocząłem rok wcześniej niż zwykle, jeszcze przed uzyskaniem dyplomu magisterskiego, ze względu na otrzymany Diamentowy Grant (zdaje się, że dziś również istnieje analogiczny program ministerialny, który na to pozwala). Szkoła wykazała się pod tym względem elastycznością i skorzystała z ustawowej możliwości przyjęcia kogoś w mojej sytuacji. Dało mi to możliwość przyspieszenia kształcenia, lecz wiązało się także z koniecznością pogodzenia najbardziej intensywnego pierwszego roku nauki z ostatnim rokiem studiów magisterskich, co było dużym wyzwaniem ze względu na niemal niemożliwe wówczas uzyskanie zgody na Indywidualną Organizację Studiów (IOS) w Szkole Doktorskiej.
J.P.: Oprócz spełnienia wymogów formalnych, które są obowiązkowe w każdej dyscyplinie, musiałam wykazać swój udział w koncertach, konkursach i innych wydarzeniach artystycznych oraz dodatkowo przygotować nagranie audio-wideo, które miało potwierdzić moje rzeczywiste umiejętności jako skrzypaczki. Ponadto istotna jest część merytoryczna – należało dokładnie zapoznać się z dostępną literaturą, określić braki oraz zdecydować, czy wybrany temat jest wartościowy i przydatny dla określonej dyscypliny. Okazało się, że tak, dlatego kolejnym krokiem było rzetelne uargumentowanie postawionych hipotez badawczych, aby komisja nie miała wątpliwości co do zasadności moich badań.
P.P.: Na samym początku musiałam zaprezentować zarys projektu badawczego planowanej rozprawy doktorskiej oraz CV naukowe. Trzeba było też przedstawić opinię o predyspozycjach do pracy naukowej, sporządzoną przez osobę posiadającą co najmniej stopień doktora. Przedkładaliśmy także standardowe dokumenty, takie jak dyplom ukończenia studiów, certyfikaty potwierdzające udział w konferencjach czy zaświadczenia potwierdzające poziom znajomości języka obcego. Drugi etap stanowiła natomiast rozmowa kwalifikacyjna.
M.S.: Proces rekrutacyjny w Szkole Doktorskiej Nauk Ścisłych i Przyrodniczych nie jest skomplikowany. Kandydat na doktoranta zobligowany jest do założenia konta w Systemie Obsługi Doktorantów i złożenia kompletu dokumentów w okresie ujętym w terminarzu rekrutacji. Szczegółowe informacje można znaleźć na stronie internetowej. Jako członek komisji rekrutacyjnej do Szkoły Doktorskiej radzę zwrócić szczególną uwagę na zakładkę zawierającą zasady oceny kandydatów. Znajdują się tutaj kluczowe informacje dotyczące rozmowy kwalifikacyjnej i wytyczne do przygotowania prezentacji. Sama prezentacja stanowi początek rozmowy kwalifikacyjnej, a jej zawartość jest skrupulatnie weryfikowana. Po wystąpieniu kandydata przychodzi czas na pytania komisji (dotyczą one przede wszystkim zagadnień związanych z tematyką projektu, do którego zgłasza się kandydat) oraz krótką rozmowę w języku angielskim.
Jak wygląda kształcenie w Szkołach Doktorskich UMCS? To tradycyjne zajęcia i wykłady kończące się egzaminami zaliczeniowymi czy może coś zupełnie innego?
P.P.: W pewnym sensie studia doktoranckie są podobne do studiów licencjackich lub magisterskich, ponieważ obowiązuje nas to wszystko, co zostało wymienione w pytaniu powyżej. Ale naszym głównym zadaniem jest jednak realizacja Indywidualnych Planów Badawczych (IPB), a w tym przypadku najważniejsza jest współpraca z promotorami.
M.S.: Zajęcia w Szkole Doktorskiej Nauk Ścisłych i Przyrodniczych dzielą się na zajęcia wspólne dla wszystkich doktorantów szkoły oraz zajęcia w ramach dyscyplin. Zajęcia wspólne to bardzo często krótkie cykle wykładów z profesorami z zagranicznych jednostek, reprezentującymi różne dyscypliny, a także zajęcia z budowania zespołu czy nauki posługiwania się umiejętnościami miękkimi. Zajęcia w ramach dyscyplin to z kolei głównie seminaria dyscyplinowe prowadzone przez naukowców z Polski i zagranicy. W mojej Szkole Doktorskiej główny nacisk kładzie się na badania naukowe, więc zajęcia są jedynie dodatkiem i urozmaiceniem codziennej pracy w laboratorium, a zaliczenia mają przystępną formę, najczęściej referatu bądź prezentacji ustnej.
J.P.: Dla mnie jako instrumentalistki przyzwyczajonej do zajęć indywidualnych kształcenie w Szkole Doktorskiej jest nowym doświadczeniem. Zajęcia grupowe w większości prowadzone są przez profesorów nie tylko w formie wykładów, ale także dyskusji, które umożliwiają nam wymianę opinii oraz poszerzają horyzonty. Bardzo cenię również indywidualne konsultacje z moim promotorem prof. Piotrem Wijatkowskim. Profesor nagrał płytę z utworami orkiestrowymi i koncertem skrzypcowym Karola Lipińskiego, co stanowi dla mnie ogromną pomoc podczas pracy nad Triami.
M.W.: Część zajęć – moim zdaniem – jest za bardzo ukierunkowana na zdobycie dość szczegółowej wiedzy w określonej dziedzinie, którą reprezentuje prowadzący, co ogranicza spojrzenie na własne tematy badawcze z nieco innej perspektywy. Ale oczywiście znajdują się wśród nich także prawdziwe perełki wywołujące ożywcze myśli związane z interesującymi nas zagadnieniami.
Co daje Wam taka forma kształcenia? Jakie zapewnia możliwości rozwoju?
M.S.: Kształcenie w Szkole Doktorskiej jest przede wszystkim drogą do uzyskania stopnia doktora, a tytuł ten jest niezbędny dla wszystkich, którzy wiążą swoją przyszłość z nauką. Same zajęcia dają mi możliwość poznania trendów w naukach ścisłych i przyrodniczych, nawiązania kontaktu z naukowcami z zagranicznych ośrodków oraz umożliwiają integrację z innymi doktorantami.
P.P.: Najważniejszą dla mnie kwestią jest możliwość poznawania osób reprezentujących różne dyscypliny. To otwiera szerokie perspektywy owocnej współpracy na gruncie zawodowym.
M.W.: Myślę, że poza pierwszym rokiem taka forma kształcenia zostawia dość dużo swobody w realizacji doktoratu. Oczywiście można by pewne sprawy, głównie natury formalnej, uprościć czy rozjaśnić, ale i tak zrealizowałem większość swoich planów, mimo iż często wykraczały poza zakładany „standard”. Oczywiście bardzo wiele zależy tu od relacji doktorant – promotor oraz szkoła – instytut.
J.P.: Uczęszczanie na zajęcia z grupą, w której znajdują się plastycy, archeolodzy, historycy, językoznawcy, filozofowie oraz kulturoznawcy, pozwala nam spojrzeć na różne tematy z nieco innej perspektywy. Mimo że nie zawsze nasze pola zainteresowań mają ze sobą wiele wspólnego, to dzięki takim zajęciom możemy poszerzać nasze humanistyczne horyzonty.
Każdy etap w życiu kiedyś się kończy, podobnie jest ze studiowaniem. Gdzie zatem widzicie siebie za te kilka lat, już po obronie pracy doktorskiej?
M.W.: Wiążę swoją przyszłość z Uczelnią, dlatego doktorat jest zupełnie naturalną konsekwencją tego faktu i kolejnym krokiem w moim kształceniu.
J.P.: Po studiach zapewne będę kontynuować swoją drogę artystyczną i naukową. W jakiej formie? Na razie trudno powiedzieć. Czas pokaże, czy to będą koncerty, praca ze studentami, czy bardziej publikacje naukowe.
M.S.: Po zakończeniu kształcenia i uzyskaniu stopnia doktora chciałbym dalej rozwijać swoje zainteresowania i prowadzić badania naukowe. Idealnym scenariuszem byłby postdoc w zagranicznym ośrodku naukowym i powrót do naszej Alma Mater.
P.P.: Chciałabym pracować na Uczelni i dalej się rozwijać. Trudno byłoby mi porzucić po studiach świat nauki i mam nadzieję, że tak się nie stanie. Jestem jednak otwarta na to, co przyniesie jutro.
Wywiad ukazał się w lipcowym wydaniu „Wiadomości Uniwersyteckich”.